Na Trakcie Królewskim w Warszawie, tam gdzie Nowy Świat zaczyna być Krakowskim Przedmieściem (czy też na odwrót), wśród różnych napisów mniej lub bardziej mądrych, przy wejściu na jeden z wydziałów UW jest taki obrazek.

Cichutki.
Niepodpisany.
Niedostrzeżony.

Czasami zastanawiałam się, jaka część chodząca tamtędy codziennie (a to tysiące osób) go w ogóle dostrzega.
Jaka część z nich wie, kto to jest.

//opisujemy: fragment nieco zniszczonej ściany z wizerunkiem charakterystycznej postaci bodajże w koloratce. Bł. ks. Jerzy Popiełuszko//

„Zło dobrem zwyciężaj.”

Trudne wyzwanie na codzienność.
Czy dobro na pewno zwycięży? Wierzę, że tak, ale póki co, często się trzeba trzymać jedynie tej nadziei i wiary. Bo dobro często zwycięża niepostrzeżenie, a nie spektakularnie. Fajerwerki jeszcze będą.

Dobre słowo niepostrzeżenie zostawia ślad w sercu drugiego człowieka mówiący mu, że jest kawałek miłości dla niego w świecie. Podobno na jednym doświadczeniu miłości da się zbudować całą terapię. Ja tego nie zobaczę, ja tego nie doczekam, ale może mój uśmiech i „dobrze, że jesteś” w przyszłości zmieni komuś życie.

Kochać nieprzyjaciół.
Przebaczać 77 razy.
A jeśli ktoś to wykorzysta…?

„Bóg jest dobry. Dam się za to zabić.”
Dał. Wybite zęby, połamane żebra, wyrwane palce, rany na całym ciele, przypalanie, duszenie, miażdżenie, bicie.
Dał się za to zabić.

Niepostrzeżenie. Choć jego zniknięcie zauważyła cała Polska. A teraz dowiaduje się o nim cały świat. A miał się nikt nie dowiedzieć…